
Wychowaj Swoje Ciało
Kilka dni temu usłyszałam zdanie:
„Dlaczego wciąż przydarza mi się… Dlaczego wciąż nawiązuję relacje, które nie są dla mnie dobre?”
Stoję przed lustrem i – wiadomo jak to kobieta – nakładam podkład. Maluję tuszem rzęsy… i słyszę:
„Skoro tak, to je wychowaj.”
Pomyślałam, ale kogo mam wychować?
Zdanie jest nawiązaniem do usłyszanej wcześniej wypowiedzi.
Wychowaj! Jak dziecko.
Rozmawiaj z nim, podpowiadaj, kieruj, delikatnie, z miłością i wyrozumiałością. Czasem stanowczo zareaguj i powiedz z miłością: NIE
Jakież to proste w teorii.
A w praktyce…
Nie wychowasz reakcji swego ciała na wydarzenie jedną próbą.To ciało było tresowane, zmuszane, może „gwałcone” w różny sposób – przez innych, przez ciebie. Kiedy usilnie starałaś się podtrzymać relacje, czyniłaś na nim gwałt. Ileż razy nie słuchałaś go. Lekceważyłaś może jego spinanie się, zaciskanie, bóle głowy (tak, jak w moim przypadku). A przecież każde przeszłe traumatyczne wydarzenie czyni zapis w ciele. Wzmocnione uczuciem lęku, strachu, rozczarowania dokonuje zapisu: PAMIĘTAJ.
I broni się, ucieka – adekwatnie reaguje.
Czasem trwa to całe dzieciństwo. Czasem kilka lat.
Czasem do momentu, aż kto nauczy cię kochać je. W różny sposób. Czułością, delikatnością, cierpliwością. Najczęściej jednak uczy przez lekcje, w których dostajesz dwóję i musisz sprawdzian powtórzyć.
Nie wychowasz ciała i jego reakcji przez jedną rozmowę.
Czujesz się uwikłana w relacje, jakie kolejny raz przyciągnęłaś? Czujesz, że znów powtarzasz, to, co dobrzez znasz?
Wychowaj ciało.
- Odczuj reakcję. Wejdź w ten obszar. Zapytaj siebie czy już to znasz? Może bijące serce przy mężczyźnie nie oznacza „motyli w brzuchu”, lecz ostrzeżenie. Może piekące policzki to nie symptom zawstydzenia, a narastającej złości.
- Naucz się symptomów.
- Obserwuj je. Jak się czuje, kiedy poświęcasz mu więcej czasu na malowanie, przymierzanie ciuchów o jakich marzysz. Dajesz sobie czas?
Nie wychowasz ciała, chowając się w pustkę i mówiąc: „Tu jestem bezpieczna”.
Jeszcze nie raz będziesz musiała zbliżyć się do mężczyzny czy innej relacji, bo nie ufasz pierwszym poruszeniom. To wymaga odwagi. Szczególnie, gdy inni będą krzyczeć: „Co ty znów wyprawiasz! Już tak było!”
Poprowadź ciało do tej relacji, ale bądź czujna. Gdy tylko zauważysz, czy rozpoznasz znany ci odruch, wycofaj się. Lepiej zakończyć relację w początkowej fazie znajomości, niż po raz kolejny zapisywać wspomnienie, tworząc w ten sposób kolejne niekorzystne zapisy. Tak czyniąc tworzysz to, co nazywasz karmą.
Wychowanie ciała to proces. Może zająć ci więcej czasu niż się spodziewasz. Ale przeież w nauce miłości do siebie, w kochaniu się z życiem, światem nie chodzi o rywalizację, ale o Ciebie. Bo kiedy przestajesz analizować, a zaczynasz czuć, otwierasz sobie bramę do twej cudownej świątyni, jaką masz na ziemi. Do swego ciała.