Dwa dni temu przeprowadziłam odzyskanie duszy.
Usiadłam w ciszy. Wzięłąm do rąk grzechotkę i zamknęłam oczy.
Pojawiła się ciemność. Siedziałam z bijącym jak teraz sercem. Straciłam wiarę w sens tego, ale coś mi mówiło by cierpliwie dalej grzechotać. Serce uciszyło się, a przed oczami wyobraźni pojawił się obraz lasu – ciemny, złowrogi, szumiący. Pod konarami drzewa zobaczyłam przygniecioną postać. Leżała nie mogąc się poruszyć, ani podnieść. Nie wiedziałam kim ta postać jest. Myślałam, że to mężczyzna – leśniczy przygnieciony przez drzewo. Ale nie do końca to czułam. Fakt ten wydawał mi się za bardzo banalny.
Dziś dowiedziałam się jak bardzo się myliłam.
W wizji, poprosiłam by znalazł w sobie ciut siły… Powiedziałam, że zaopiekuję się nim, posłucham, wykorzystam przygnieciony dar. Siedziałam dalej grzechocząc i zobaczyłam dziewczynkę biegnącą w moją stronę. Miała czerwono-granatowe krótkie kozaki sięgające do łydek. Biegła do mnie szybko. Widziałam jej buciki lecz wiedziałam, że to dziewczynka. Pochwyciłam ją w moje dłonie, przytulając do serca i splotu słonecznego. Tam znalazła schronienie.
Dziś wyjęłam kartę Wyrocznia Snu. „Korzeniowa dziewczynka” wpadła wprost do mej dłoni. Awers przedstawiał dziewczynkę w kolorze czerwono-pomarańczowym siedzącą u dołu pnia, zagnieżdżoną w konarach mocnego drzewa. Naga i brudna, siedziała drżąca u stóp drzewa Jaźni. Nikt jej nie kochał i nie chciał. Odrzucana z powodu swej ułomności znalazła schronienie w lesie w bezpiecznej w podziemnej norze, wtulając się w ciasne korzenie świętego drzewa Jaźni.
– Kim jesteś?
– Czastką ciebie. Tą cząstką, która po ponownym włączeniu do całości Twojego ja, może poprowadzić Cię ku pełni i prawdziwemu przeznaczeniu. Tą cząstką, która uosabia głęboko zniekształcone postrzeganie twoich porażek, manifestujących się w postaci winy i wstydu. Jestem bezdomnym dzieckiem, wołającym o uwagę, akceptację i miłość.
Teraz to mam ochotę wybuchnąć złością, zignorować ją, zepchnąć w niebyt, cały czas odmawiając uznania tej szpetnej cechy jako czegoś, co należy do dziewczynki. Kurcze… przecież należy do mnie. Jak mogę ją krzywdzić?
Jednak… Nie… Spojrzę głęboko w oczy Korzeniowej dziewczynce. Boże ileż w nich piękna, miłości błagającej o współczucie i zrozumienie.
– Dokąd idziesz Korzeniowa dziewczynko?
– Ku tobie biegnę, by połączyć się ponownie, by stać się całością wraz z tym co niekompletne, zranione, nadmierne. Zaproś mnie! Zaproś do serca a wtedy wszystko, czego poszukujesz stanie się jasne, a Twoja droga rozjarzy się odkrytym na nowo celem.
– Nauczę się ciebie kochać Korzeniowa dziewczynko. Uznam cię za swoją. Zaakceptuję nasze człowieczeństwo byśmy obie zostały przemienione. Wtedy spłynie na nas obficie magia w różnorakich postaciach. Piękno jest w nas moja maleńka pozostawiona dziewczynko.
1 komentarz