To, co widzimy w człowieku jest bardzo zwierzęce, instynkty, popędy, potrzeby, ale w środku kryje się jeszcze jedna prawda… ta najgłębsza.
Mam za sobą związek małżeński i relację partnerską, którą za wszelką cenę próbowałam utrzymać przy „życiu”. Zdecydowałam niczego nie przyspieszać, nie wymuszać. Zdecydowałam być wierną sobie i uczyć się związku z moją wewnętrzną energią męską. Dziś chciałabym wam – kochani – udostępnić artykuł, którego autorką jest Debora Waknine. Dlaczego? Ponieważ dzięki niemu baczniej przyglądam się mojej wewnętrznej naturze i otwieram powoli na energię męską, która może przejawić się również w świecie zewnętrznym.
Doskonałość spotkania z jednością samą w sobie jest zawsze usytuowana poza jej własnymi granicami i ma związek z naszą własną naturą. Jeśli moja natura jest ciepła, tolerancyjna, otwarta, w naturalny sposób będę skłonna okazywać wokół siebie dużo miłości. Z drugiej jednak strony, jeśli moja natura jest bliższa surowości i chłodu, w naturalny sposób będę dążyć do kierowania się ku temu, co przejawia cechy przynależne do świata chłodu, rygoru:
- sprawiedliwość
- prawda
- bycie kimś gotowym walczyć o sprawy, w które wierzę, nawet za cenę utraty życia.
To odpowiada prawej półkuli, która jest w globalnej teraźniejszości, jest pełna empatii i miłości. Odpowiada też lewej półkuli, która jest analityczna, pragmatyczna, żyje w obowiązkach itp. Nikt z nas nie wybiera swojej prawdziwej natury. Otrzymujemy ją. Gdzie zatem szukać prawdziwej doskonałości, do której zdążamy? Jeśli jestem z natury ciepła, otwarta, moją doskonałością będzie właśnie to, że będę dążyć do odkrycia i nabycia cech, które nie należą do mojej prawdziwej natury. Powinnam nauczyć się tego chłodu, rygoru, tych pojęć sprawiedliwości, tej siły do walki i obrony, gdy zajdzie potrzeba, by znaleźć właściwe zachowanie w obliczu zaistniałej sytuacji.
Ale skąd mam czerpać tę siłę, która nie należy do mnie? Skąd czerpać ją, jeśli nie przychodzi to do mnie w sposób naturalny, jeśli moją naturą jest miłość, gdzie mam szukać rygoru, tego, co potrzebuje granic? W Torze wzorem miłości jest Abraham, nazywany „filarem miłości”, któremu udało się na ziemi być naczyniem tego boskiego przymiotu. Drugim wzorem jest Izaak,nazywany w Torze „groźnym”. Jest po to, by przeciwstawiać się złu, i to również na tym poziomie boskości. Na poziomie wymiaru wewnętrznego Izaaka ukryty jest wymiar miłości w głębi tajemnicy jego wnętrza, a na poziomie wymiaru wewnętrznego Abrahama ukryty jest wymiar twardości.
Nasi mistrzowie wyjaśniają nam, że człowiek składa się z wnętrza i zewnętrza. Przykładem niezwykle małego atomu w postaci ujawnionej i ukrytej jest to, że może zniszczyć całe miasto. Całe stworzenie przedstawia się pod tym paradoksem: „zewnętrzność skrywa wnętrze”. W języku hebrajskim jedynym imieniem odnoszącym się do samego Boga, którego wymawianie jest zabronione ze względu na szacunek, jest „יהוה” (JHWH). Wszystkie inne imiona, jakimi się posługujemy są emanacjami Boga, tak jak dusza jest jedną z emanacji Boga i wszystkich przejawów boskości – tej najwyższej ze wszystkich. To jest gdzieś ta sama forma szacunku, którą musimy okazywać naszym rodzicom, nazywając ich mamą i tatą, a nie ich imionami. Więc kiedy mówimy o kimś lub czymś, mówimy o tym na jakim poziomie? Widocznym czy ukrytym?
To, co widzimy w człowieku jest bardzo zwierzęce, instynkty, popędy, potrzeby, ale w środku kryje się jeszcze jedna prawda… ta najgłębsza.
Nasz ukryty wymiar jest tak bardzo nieproporcjonalny do wymiaru widzialnego! Dusza jest tak schowana i zawoalowana w ciele, że trudno w to uwierzyć.
Wszystko, co Tora mówi o Abrahamie i Izaaku, jest tylko na poziomie ich zewnętrznych bytów (w Torze mówimy zawsze na poziomie zewnętrznego wymiaru). Skąd wiemy zatem, że wnętrze Abrahama jest widzialną twardością Izaaka? Spójrzmy na jego żonę „Sarah”, jest twarda! Prawdziwa żona mężczyzny ujawnia jego wnętrze: „pokaż mi swoją żonę, powiem ci, kim jesteś”. Prawdziwa tożsamość żony natomiast to ukryta tożsamość jej męża. To jest prawdziwy powód, dla którego małżeństwo jest ważne, ponieważ kto inny niż moja żona nauczy mnie, kim naprawdę jestem. Rolą drugiego jest pokazanie mi tego, czego nie chcę znać – bo to takie trudne.
Jak to możliwe, że z łona miłości może wyłonić się łono rygoru? Skąd wiemy, że Izaak jest czułym w swoim wnętrzu? Popatrzmy na jego żonę Ryfkę (nieskończona miłość do mężczyzn „Hesed”), która dowodzi, że Izaak też jest wielkim wrażliwcem. Każda prawdziwa dwuwymiarowa ludzka istota w nim, która całkowicie się ignoruje i oszukuje cały świat… moja wewnętrzna i zewnętrzna istota są przeciwstawnymi skrajnościami.
Idealne połączenie w parze zachodzi wtedy, gdy uda ci się znaleźć swoją przekątną w drugiej osobie.
Pierwsze małżeństwo mężczyzny jest w nim samym… więc dopóki nie działa to w naszej zewnętrznej parze, oznacza to, że nadal jesteśmy samotni w sobie. Dopóki nie odnajdziemy w sobie tej zewnętrzności – przeciwności, dopóki nie połączymy się wewnątrz, będziemy poszukiwać w zewnętrznych przejawach „współmałżonka”. Para jest tylko modelem całego funkcjonowania rodzaju ludzkiego… wszystkie napięcia, konflikty w naszych relacjach są tylko odbiciem wewnętrznej odmowy akceptacji siebie z jej dwiema częściami.
Bo wszystko co znamy na początku naszego życia to byt zewnętrzny. Gdy zaś druga część nas też chce się ujawnić to byt zewnętrzny patrzy na nią jak na intruza I TO W PARZE. W takim układzie druga osoba zamierza przyjąć wszystkie ciosy, które ten drugi przyjmuje jako katalizator tego odsłonięcia, tego intruza pukającego do drzwi mojej świadomości.